
O mnie
Jarek Łyszczek, fizjoterapeuta, masażysta [jak uważacie, że można mnie nazwać „człowiekiem od ciała”, „Panem od biologii” bądź ” gościem od somatyki” – to też proszę bardzo, może ktoś się
uśmiechnie, a ja się nie obrażę :)]
Kilka tysięcy ludzi, którym pomogłem przez 20 lat mojej pracy masażysty oraz kilkanaście lat pracy fizjoterapeuty to moja oczywista wizytówka.
Bardzo bogate doświadczenie kliniczne pomaga mi obierać skutecznie działające, a jednocześnie – przyjemne kierunki pracy. Do człowieka przychodzącego do mnie, do pokoju masażu, podchodzę nie
tylko ciepło i z akceptacją, ale też z bardzo dobrym arsenałem wiedzy i umiejętności, wykraczającym bardzo daleko poza standardową wiedzę czy umiejętności masażysty.
Sądzę, że jeśli czytasz te słowa, to najbardziej jesteś zainteresowana czy zainteresowany tą częścią moich umiejętności, która może sprawić, że pomogę Ci się odprężyć, zrelaksować – bądź też „podkręcić” i – w zdrowy sposób – pobudzić, i to bez niszczenia wątroby i wchodzenia w konflikt z prawem. Słowem: znormalizować. Żeby to zrobić, chętnie z Tobą porozmawiam przed samym masażem, ale też – jeśli sobie tego życzysz i nie kłóci się to ze specyfiką danego zabiegu – czasem i w trakcie masażu. Wiem, że często pacjenci na początku niedowierzają, że dobrze dobrany do danego człowieka i sytuacji masaż potrafi wpłynąć radykalnie nie tylko na takie oczywiste dla tego typu zabiegów aspekty jak ból głowy (tak, tak ..), szyi czy karku tudzież lędźwi, ale też na poprawę jakości snu czy na obniżenie zbyt wysokiego ciśnienia tętniczego. Tak, tak, to nie pomyłka ani źle pojęte „szamaństwo”, lecz już „oficjalne cuda” nawet tej naszej, „białej” medycyny. O mechanizmach tych zjawisk lubię rozmawiać z moimi pacjentami, przemycając im ciekawą wiedzę na temat fizjologii, biomechaniki czy psychosomatyki.
Absolwent AWF Józefa Piłsudskiego w Warszawie, z praktyką kliniczną w wiodących publicznych i prywatnych ośrodkach fizjoterapii w Warszawie, wliczając niegdyś słynne „Szaserów” czy „Konstancin”. Przez ostatnie pół dekady współtworzyłem „RehaPro” (część duńskiego „RehaSense”) przy al. Wilanowskiej w Warszawie, co stanowi ciekawy aspekt mojej drogi życiowej, częściowo związanej ze Skandynawią.
Skandynawią, do której lubię pływać: jestem nawigatorem, żeglarzem. Ale Zegrze i radzymińskie lasy – też lubię i korzystam często, do czego zmuszam też moją rodzinę z małymi osobnikami i jednym (oprócz mnie) większym osobnikiem. (Twierdzą, że idą po dobroci, nawet jesienią i zimą. Wierzyć?)
Numer PWZF (Prawo Wykonywania Zawodu Fizjoterapeuty): 41172